niedziela, 14 października 2007

Amsterdam- niech ten sen sie nie konczy....

Powoli dochodze do siebie. Ostatnia wyprawa byla na tyle wykanczajaca,ze po przespaniu 17 godzin ciagle czuje sie nieswoja. No tak ,ale przed tem przez poltora dnia spalam 3 godz i to w pociagu...


Nie wiem od czego zaczac. Po prostu polecam wyprawe do Amsterdamu,zeby przekonac sie samemu:) Sprobuje moze chronologicznie.


Donderdag, wg Piotrka najlepszy dzien tygodnia:)






W czwartek wybralismy sie na zwiedzanie muzeow. Jest w czym wybierac! My ze wzgledu na ograniczenia czasow i finansowe wybralismy 2, co i tak bylo wystarczajoco. Tym razem odpuscilismy sobie taki ciekawostki jak Muzeum Sexu, Haszyszu, Heinekena, czy Tortur - bedzie ne nastepny raz. Najpierw zwiedzilismy Rijksmuseum Amsterdam, wedlug przewodnika, jedno z najwiekszych i najciekawszych muzeow Holandii. Slynie se "Strazy nocnej" Rebrandta. Potem po ochlonieciu z wrazen udalismy sie do museum van Gogh'a, gdzie mielismy okazje podziwiac prace tegoz malarza. Wrazenia najlepiej podsumowal Mateusz, ktory w polowie wystawy stwierdzil: "ten facet jednak mial talent";P - coz moge wiecej dodac!Wieczor spedzilismy w pubie, gdzie byla naprawde swietna muzyka! Tego wieczoru gdy korzystalam z netu poznalam jeszcze Anglika, ktory zwiezil pol swiata. Jak mowil gdzie byl to nie wierzylam, ze on to moze spamietac. Zwierzyl sie, ze jest tu z kolegami, ktorzy chca zaznac seksualnych perwersji, a on przyjechal do Amsterdamu, zeby sport poogladac-hmmmm!




Noc zapowiadala sie spokojnie, jednakze ok 4 rano uslyszalam dziwne odglosy skrobania pod moim lozkiem. Posiwcilam troche komorka i leglam dalej. Rano okazalo sie,ze mialam goscia w torbie. Myszka poczestowala sie serem i otworzyla chipsiki! Podobno nalezy sie dzielic:)




Vrijdag- wg Piotrka jeszcze lepszy dzien tygodnia!










Ze swiadomoscie, ze pociag mamy o 6:51 nastepnego dnia rano i zadnego noclegu ruszylismy w miasto:) Odkrywalismy nieznane nam jeszcze uliczki Amsterdamu, a potem zwiedzalismy port:) Tego dnia wybralismy sie jeszcze w kierunku wiatraka ( bo jak tu byc w holandii i nie widziec wiatraka) po drodze przechodzilismy przez nowa czesc Amsterdamu, ktora rozni sie od starego centrum, ale architektura jest imponujaca i wszystko jest bardzo zadbane.










Ciekawostka, ktora moze zdarzyc sie chyba tylko w Amstedamie: z okna naszgo hostelu po przeciwnej stronie uliczki mielismy kosciol, ktory budzil nas co pol godz w ciagu nocy. Chcielismy zwiedzic ten kosciol. W srodku dnia poszlismy tam, no i okazalo sie, ze lezy on w samym srodku Dzielnicy Czerwonych LAtarni, ktora tetni zyciem takze w srodku dnia! Po drodze do kosciola mijalismy prawie gole panie w witrynach, ktore az pukaly w okienka, zeby jakis klient sie skusil! Doszlismy do wniosku,ze w dzien praujca te mniej urodziwe, choc moze sprawia to noc, ze kobiety wygladaja lepij. Bylo wsrod nich duzo murzynek. Piotrek wymyslil teorie, ze murzynki pracuja w dzien , bo nie byloby ich w nocy widac;) Wracajac do kosciola, kiedy juz znalezlismy drzwi, okazalo sie,ze za wstep musimy placic jakies 4 euro- wiec sobie odpuscilismy i tak wystarazajaco juz widzielismy!










W tej dzielnicy nie mozna robic zdjec. Pyknelam to jedno z okna naszego hostelu. Jak widac czerowne okienka:) Nastepnego dnia uswiadomilam sobie, ze jak stalam w tym naszym oknie w mojej pidzamce, to ktos przez pomylke mogl mnie wziac za "pracownice"!! Ale nikt sie nie wspial na pieterko;p




Po zobaczeniu tego co chcielismy zobaczyc ciagle mielismy jeszcze mnostwo czasu! Znalezlismy wiec bardzo przytulna laweczke tuz nad kanalem, tuz przed kosciolem z widokiem na nocny Amstedam i tam milo spedzalismy cas w stylu polsko-amsterdamskim;) czekajac na otwarcie klubu studenckiego "Dansen bij Jansen". Kiedy juz odpowiednia godzina nadeszla, ruszylismy do klubu. Przed drzwiami czekaly dwie grupki, Weronika poszla do ochroniarza zdobyc infona temat wstepu. Stwierdzil,ze wstep kosztuje4 euro,ale poniewaz jestesmy duza grupa moze nam dac upust. Momentalnie zintegrowalismy sie z tymi dwoma grupkami w jedna duza grupe, twierdzac,ze jestesmy razem:) i weszlismy do klubu za 2 euro!!! ta noc byla swietna. Fajne miejsce, fajna muzyka, fajni ludzie!Uznanie dla pIotrka, ktor znalazl to miejsce!!! Poznalam kilkoro Holendrow, bo tam ludzie do siebie tak po prosty zagaduja, w lazience ,czy przy stoliku(wyszlo na to,ze poznlam wiecej Holendrow przez 3 dni, niz niemcow przez miesiac;)). Jeden z Holendrow znal kilka podstwowych slow po polsku:) Dowiedzilam sie tez, ze Holendrzy nie lubia niemcow! Powod: pilka nozna i wojna!




Po czwartej opuscilismy klub, bo zaczynal sie kryzys. Udalismy sie na dworzec. O 6 rano wydawalo sie nam, ze jestesmy w Danii, Weronika, twierdzila, ze ludzie kolo nas mowia po dunsku, a ja, ze sluchal dunskiego radia....potrzebowalismy snu. Pamietam jeszcze jak wsiadalismy do pociagu....Wygladalismy tak jak na zdjeciu

Po przyjezdzie niemila niesodzienaka. Przede dworcem nie znalezlismy roweru Antoniego, a moj po kilkunastu minautach znalazlam przerzucony przez pacholek na ulicy- mam pokrzywione kolo:(

Brak komentarzy: