
Ostatnia niedziela. Ausflug ins Grune, czyli po polsku "picnic". Piekna pogoda, zeilona trawka, jeziorko i jedzonko. Kazdy mial przyniesc cos od siebie, potrawy byly bardoz urozmaicone. Niestety nie mialam zapasow w lodowce, a w niedziele sklepy sa zamkniete. Komplet produktow uzbieralam jedynie na placki z bananami, do tego od Turczynek dostalam jogurt i o dziwo wszystkim smakowalo, padlo nawet pytanie, czy to tradycyjna polska potrawa?- od dzis juz tak:) Byly tez polskie wedliny, za ktorymi mi tu troche teskno i byly finskie zelki o smaku anyzowym- dla smakoszy;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz