Co zaskakujacego moze byc w wycieczce do Berlina. Moim prywatny, zdaniem berlin jest brzydki, zwlaszcza gdy pada....
kilka aktualnosci ze stolicy Niemiec:
Brama Branderburska- stoi ( co z radosciom stwierdzilysmy z Weronika)
Mur- runal (co tez przyjelismy z radoscia)
a w tle za murem- Mis Berlinski- stoi;)



Mimo ze malo urokliwy, Berlin ma wspaniale muzea. pierwszy dzien spedzilam w Muzeum Historycznym, mimo ze nie palam miloscia do historii baaardzo mi sie podobalo. Drugiego dnia chcialam zobaczyc Checkpoint Charli Museum, czyli muzeum poswiecone murowi berlinskeimu. Przewidywalam 2 godziny, a spedzilam caly dzien!! niesamowite, mnostwo ciekawych informacji o Murze i o tym co sie wtedy dzialo na swiecie- niewiarygodne- punkt obowiazkowy wycieczki do Berlina!!
Ciagle nie rozumiem: dlaczego?? Jak to bylo mozliwe, zeby w srodku miasta postwalic taka bariere i to na tak dlugo! po dwoch stonach kawalka kamienia istnialy dwa swiaty....
Atmosfere swiat czuc w stolicy: Weinachtsmaerkte, Gluhwein i oczywiscie swiateczne dekoracje w supermarketach. Oto zdjecia z jednego ekskluzywnego berlinskiego supermarketu, gdzie kupilam sobie....soczek:)
Jak dotad nic eksytujacego....ale zaraz, zaraz!
Pora byla wracac. 17: 55 pociag i znow przed nami przesiadki, bo jako biedni studenci podrozujemy na tanim bilecie weekendowym, tzn, ze mozemy jezdzic tylko liniami regionalnymi. jedziemy sobie spokojnie, jeszcze jakies 7 min do przesiadki a ty krzyk: "wysiadamy!!" zerwalismy sie wszyscy i predko wyskoczylismy na peron ogladajac sie za soba, czy nic nie zostawilismy w srodu. ufff! mamy wszystko, tylko......gdzie my jestesmy???!!!! dokladnie : in the middle of nowhere i brakuje 2 ludzi z ekipy- pojechali dalej, bez biletow....oni sobie jakos poradizli. ale co my mielismy zrobic??? rzut oka na rozklad jazdy: najblizszy pociag za dwie godziny. Zimno , pada wieje, ciemno. Okazalo sie ,ze jestesmy w Schonhausen (~ ladne domy)- co za ironia losu, zadnych domow w okolicy nie widac!! zaczela sie akcja ratunkowa. dzwonienie do znajomych i gdzie sie tylko da ( mnie padla juz dawno komorka). Humory jednak dopisywaly i mielismy ciasteczka. W koncu udalo nam sie rozwiazac sytuacje.


Przyjechaly po nas taksowki i dobrnelismy do normalnej stacji. duza zasluga w tym Kasi i Maxiego, ktorzy zostali w tym pierwszym pociagu i jak sie dowiedzieli co sie stalo zrobili poruszenei w pociagu, caly pociag sie zastanawil jak nas uratowac, a przy okazji mieliu z nas niezla polewke.... ( tez bym sie smiala!). w Stendalu ( na tej cywilizowanej stacji) zlapalismy pierszy pociag do Magdeburga.
wiec nasza podroz wygladala tak:
Berlin-> Schonhausen
Schonhausen -> Stendal (taksowka)
Stendal-> Magdeburg
Magdeburg-> Braunschweig (5 godzin postoju)
Braunschweig-> Hannover
Hannover-> Goettingen
wszystko razem 13 godzin!! a milo byc 5!!!
Najwazniejsze zeby nie tracic humoru- bylo wesolo. Konduktor tez sie smial. Anna (wloszka) zapytaka konduktora:
- czy w Braunschwiegu maja ladny dworzec, tzn cieply??
mielismy sie o tym przekonac- 5 godzin czekania na kolejny pociag.
ale zrobilismy sobie wycieczke po miescie- bardzo ladne, nawet w nocy

I znalezlismy swietny Pub- dokladnie taki o jakim marzylam: polmrok, dobra, cicha muzyka i piwo... (lub grzane wino jak ktos chcial). Prowadzony przez niemca, ktory 40 lat byl w Chicago, bylo wiec "po amerykansku;)"
1 komentarz:
dzieki tej przygodzie z pociagami, nigdy nie zapomne tej wycieczki :D :D :D
bylo wysmienicie :D
Prześlij komentarz