środa, 28 listopada 2007

Co i gdzie jedlismy w listopadzie....

Listopad zdecydowanie uplynal poz znakiem "JEDZENIA"!

Jedlismy rozne rzeczy, w roznych miejscach i o roznych porach. Prezentuje kilka przykladow:)



Najbardziej zorganizowana impreza tego typy byl "DINNERHOPPING". Jak nazwa sugeruje jeste to "obiadkowe skakanie". Szalenstwo ogarnelo cale miasto, w krytycznych godzinach mozna bylo spotkac na miescie grupy przemieszczajaca sie w poszukiwaniu czegos "na zab".
Reguly sa takie. Trzeba sie najpierw zarejestrowac. Losowo zostaje przydzielony partner/partnerka do gotowania. Dostaje sie tez instrukcje, ktora czesc sie przygotowuje: przystawki ( ja mialam), danie glowne, czy deser.
1. Na piewrszym zdjeciu widac przystwaki, ktore przyrzadzilam razem z Stefani- Niemka. Powinny przyjsc do nas dwie grupy dwuosobowe a przyszla jedna trzyosobowa (nieznani nam wczesniej ludzie), ale i tak bylo milo i smacznie, dostalysmy komplement (juz po imprezie), ze nasze przystwaki byly smaczniejsze od dania glownego-hmmmmm:))

2. Jak juz wszyscy zaspokoja pierwszy glod, zegnamy sie i kazdy podaza pod podany wczesniej adres, w celu koncumpcji dania glownego. Zaserwowano nam dynie faszerowana-oryginalnie!







3. No i znow sie pozegnalismy, bo nadeszla pora na deser- bylo ciasto bananowo czekoladowe wedlug przepisu francuskiego- "miod w gebie", bylo slodko:)
Wszystko skonczylo sie wielka impreza, gdzie mozna bylo wyskakac nabyte kalorie!



Fajny pomysl, okazja do poznania nowych ludzi i potraw, a gdyby tak zorganizowac cos takiego w Warszawie-hmm:)))




A propos nowych potraw. Do Antonia przyjechali rodizce i przywiezli mu duzo jedzonka, ciasto od siostry i kasztany! Antonio zorganizowal nam wieczor Portugalski: kasztany i konsumpcja win porugalskich- kilka do porownania:) Szkoda, ze nasze kasztanki sa niejadalne:(


A to cos z dalekiego wschodu- Urodziny Satoko- Japonki. Dzieczyny sie postaraly, pol dnia okupowaly podobno kuchnie i przygotowaly typowe dania kuchni japonskeij- Sushi.



Przy tej okzaji trzeba bylo uzywac paleczek- proscizna;) Jedna trzyma sie nieruchomo, a druga sie manipuluje- cala filozofia! teraz to juz wszystko moge paleczkami zrobic-hihi! Tylko troche z tym schodzi, dlatego Japonczycy sa tacy niscy- malo jedza, a rodzice mowili: "jak nie bedziesz jesc, nie urosniesz!"










Znalezlismy ksiazke z potrawami wegetarianskimi- sceptycznie do tego podchodze, choc, jak widac, Szymon tryska optymizmem. Ja jednak wole "miecho" i wiem, ze nei jestem osamotniona:)







Jak najbardziej miesny posilek. Zdjecie ma tytul:" dwie Doroty robia kotlety". Polska kolacja na Studentendorf. Szefem kuchni byl Kuba, a robilismy danie tajlandzkie (o ile dobrze pamietam) wazne,ze bylo smaczne i duzo! Byl polski element Milena zrobila szarlotke:)







Mezczyzna w kuchni, no tak, oczywiscie, danie z puszki! o nie!! Kolacja na Christophorusweg. Krzysiek "mial sen" , w ktorym przysnilo mu sie przepis- musze przyznac- mniami:) Przepis jest jednak utajniony, jezeli ktos chce sprobowac, trzeba zwracac sie bezposrednio do szefa kuchni!







Jedzenie na swierzym powietrzu. Wyprawa w gory Harz, z ambitnym celem osiagniecia Brocken-najwyzszego szczytu. Planu nie udalo sie zrealizowac, ze wzgledu na przeszkody naturalne, ale wycieczka byla niesamowita ( o czym pozniej) . Po morderczym marszu nawet kanapka z tygodniowego chleba i bez masla smakowala wysmienicie..... zwlaszcza w tak przyjemnych "okolicznosciach przyrody"


Niedzielny wypad do Northeim, gdzie odbywal sie targ. Sprzedawcy stali na duzych samochodach i krzyczeli. Nie wszystko moglam zrozumiec, ale chodzilo o to,zeby od nich kupowac. A my mielismy swoje zapasy- ciasteczka:)



A teraz cos troche z innej beczki. W jednym kacie naszej kuchni dorobilismy sie "kanap"- moze to troche za duzo powiedziane, ale jest mieciutko. W tym obszarze panuje "strefa wolna od nauki" pod grozba 50 batow. Informacje powiesilismy w kilu jezykach, zeby nie bylo.... Zaangazowani w akcje byli wszyscy moi wspollokatorzy ( na zdjeciu, brakuje tylko Marii) i jeszcze kilka osob- tlumaczy:) Zapraszam wiec do kuchni:D!!


wtorek, 13 listopada 2007

Szklo...sie tlucze!!

W moim zyciu ostatnio dzieja sie dziwne rzeczy....
W ciagu miesiac stlukalm 3 szklanki i jeden talerzyk, co gorsza nie byly moje. Wychodzi na to ,ze to prawei tyle samo co przez cale moje zycie. Z czego to wynika, czy mam doczynienia z silami nadprzyrodzonymi, duchami, czy jest jakies wytlumaczenie tego ewenementu?? Moze powinnam to zglosic do "Strefy jedenascie" lub wezwac na pomoc Scully i Muldera( achhhhh)....

pocieszam sie tym , ze potluczone szklo przynosi szczescie- mam wiec w tej chwili szczescia w zapasie na kilka lat :D
a jutro ide odkupic szklanke....

czwartek, 8 listopada 2007

Haaaalllloooooweeeennnnn!

Dzis caly dzien wialo i padalo- bylo okropnie!!! taka typowa listopadowa ciapa!


Dlatego z przyjemnoscia wspominam sobie impreze Halloween:) Zorganizowali ja Anglicy- ich "narodowe swieto";) przebrania byly oczywiscie obowiazkowe!

Posatnowilam sie w koncu ujawnic- tak, tak jestem WIEDZMA- niektorzy z was doskonale o tym wiedza;)


Musialam sie troche przygotowac, sama sobie zrobilam przebranie. 1,5 godz siedzialam nad kapeluszem wycinajac elementy moimi miniaturowymi nozyczkami (maja 4 centymetry). jak juz bylam gotowa i szczesliwa zaprezentowalam sie wspolokatorom- hmmm dziwne mieli miny....a potem to sobie zdjecia chcieli robic-hehe!

Na koniec wyczarowalam sobie zwierzaczka- pajaka o wdziecznym imieniu Grzegorz (specjalnie z mysla o obcokrajowcach)

I impreze mozna bylo zaczac:))


Co ja tu bede wiecej pisac, obejzyjcie zdjecia!



Dwa elementy zla: Szatan i Wiedzma-zgrany duet;) tuz przed wyruszeniem w miasto....
A Weronika jezdzila caly czas z tymi rogami na glowie. O malo nie spowodowala wypadku. Juz widze te naglowki: "Diabel grasuje po Goettingen!!!"



Najlepsze przyklady na spontaniczne przebranie: Maxi jeszcze pol godz przed impreza nie wiedzial kim bedzie, ale wystarczylo przescieradlo ( i troche inwencji Bianki) i zrobil furore! A ten piekny makijaz na twarzy Lucy to moje dzielo:)) A ktoz to sie wylania z tylu?? To duch Bena!




A to najstraszniejsz postac tego wieczoru- dentystka... nie trzeba komentarza, pewnie wszystkich przeszedl dreszcz....




Nie za bardzo moglam odgadnac za co sa przebrane dziewczyny z Finlandii ( po prawo) na moje pytanie padla odpowiedz: po prostu wygladamy idiotycznie!

no fakt! ze tez sie nie zorientowalam....

Sily zla zaatakowaly! Prawie sie udalo im mnie pokonac, prawie! Ale moja moc byla silniejsza, choc moze tego nie widac:)